10. Zgłoszenie do Konkursu oznacza akceptację regulaminu, zgodę na przetwarzanie przez Organizatora danych osobowych w zakresie związanym z organizacją, przebiegiem i upowszechnianiem Konkursu. UTWORY DO RECYTACJI: KLASA1: Wierszyki z głoską „r”: BARAN Przyszedł baran do barana i powiada: “Proszę pana, nogi bolą mnie od rana,
Wiersz piękny. Damian Dorniak VI a *** Kiedy przyszedłem do domu, Zjadłem ciasto i musztardę też. Mama wpada w śmiech. Tacie fajka zgasła z tego śmiechu. A po śmiechu gramy w monopol. Siostra oszukuje, tato śpi. Mama nie chce grać, więc idzie spać. Każdy z nas znudzony jest I robi, co chce. Kamil Szewców VI a *** Kiedy w domu
Krótkie wiersze to jedna z najlepszych opcji na początek, ponieważ dzieci mogą je łatwo zapamiętać i cieszyć się nimi. Aby pomóc Ci zacząć, przygotowaliśmy dla Twojego dziecka różne wiersze, które są zabawne w recytacji, ale także mają wielką wartość instruktażową dla Twoich dzieci.
Gry o tematyce szkolnej. Śmieszne wierszyki na Dzień Edukacji Narodowej dla 4, 5, 6 latków. Krótkie i proste wiersze do czytania na urodziny, przedstawienie. Zabawy z rymami.
Strzelców, psiarni i zwierząt; aż Wojski do góry. Podniósł róg, i tryumfu hymn uderzył w chmury. Tu przerwał, lecz róg trzymał; wszystkim się zdawało, Że Wojski wciąż gra jeszcze, a to echo grało. Ile drzew, tyle rogów znalazło się w boru, Jedne drugim pieśń niosą jak z choru do choru. I szła muzyka coraz szersza, coraz
Klasa patronacka IIA, uczniowie klas siódmych oraz uczniowie Szkoły Podstawowej nr 5 w Pile (dawne Gimnazjum nr 4 w Pile) spotkali się aby wziąć udział w Konkursie Recytatorskim z Języka Niemieckiego. Wszyscy recytowali wybrane wiersze niemieckiego autora Heinza Erhardta, a oceniało ich jury w składzie: Pani Iwona Kusiorska (n-l
2. Zapoznaj się z informacjami dotyczącymi tego, w jaki sposób należy wprowadzać dialog do opowiadania i zapisywać go (karta pracy. - przycisk poniżej), a następnie wykonaj zadania w zeszycie ćwiczeń: 29. na str. 21. i 22., 30. oraz 31. na str. 23. 3. Wykonaj zadania na karcie pracy (przycisk poniżej).
Znacie jakieś ładne polskie wiersze? 2012-11-25 15:12:16; Znacie jakieś ładne wiersze o miłości? 2011-12-06 10:39:32; Jakie znacie ładne wiersze do recytacji .?+naj 2011-03-10 18:55:09; Znacie jakieś ładne wiersze na przeprosiny? 2009-05-04 20:58:22; Znacie może jakieś ładne wiersze wierszyki? 2010-01-11 14:02:44; Znacie jakieś
Oj, starzejesz się, Szymuś. Mój oże. hoć dla mnie zawsze będziesz kawaler pierwsza klasa. Powiedz mi, która, to jak przyjdzie do sklepu, nic cholerze nie sprzedam. Wynocha, ty zdziro! Jedź se kup do miasta! Wielka mi urzędniczka. Pierników by se kupiła. A gówno se kup! A baby jeszcze gorsze od chłopów. oś zgrubiałaś, Kaśka.
Recytacja. Spóźniony słowik. Rady dla recytatora:1.Wygłaszaj tekst w pozycji stojącej. 2Wymawiaj wyrażnie każde słowo. 3.Nie gub głosek na końcu wyrazów. 4.Rób krótkie przerwy oddechowe w miejscach znaków przestankowych.5 Świadomie reguluj siłę głosu (głośno - cicho). 6.Oddaj uczucia odpowiednią barwą głosu. Super.
Ky304k. bogna3 Posty: 675 Rejestracja: środa 27 sie 2008, 15:03 Poszukuję ciekawych wierszy na konkurs recytatorski Zamierzam przygotować 4 uczniów z kl. 4-6 na miejski konkurs recytatorski i poszukuję na tę okoliczność fajnych wierszy, ciekawych do intonacji i oczywiście polskich autorów. Będę wdzięczna za każdą sugestię. KaJu Posty: 254 Rejestracja: czwartek 25 maja 2006, 21:01 Re: Poszukuję ciekawych wierszy na konkurs recytatorski wtorek 05 kwie 2016, 20:59 Ja bym już zostawiła Tuwima i Brzechwę dla młodszych klas. I radziłabym poszukać czegoś mniej oklepanego, nie tak długiego jak "Ptasie radio" - często skracam zbyt długie wiersze, jest to dopuszczalne i wychodzi recytującym na dobre - krótko a treściwie, tak to widzę Przygotowałam już wielu recytatorów, sama organizowałam konkursy i występy... Wiersz musi być na poziomie dziecka; zrozumiały dla niego i budzący zainteresowanie. Wybierz wiersze, w których są czytelne i zmienne emocje, coś się dzieje, może być też dialog. Unikaj subtelnej liryki opisowej, bo to o wiele trudniejsze do przekazania. Jeżeli nie ma konkretnego zakresu tematycznego, to wbrew pozorom, trudniej znaleźć... No ale jak nie ma, to nie ma. Dzieci lubią wiersze zabawne, choć nie każdy recytator ma talent komiczny. Polecam wiersze Ludwika Jerzego Kerna dla dzieci i dorosłych - można wybrać w zależności od poziomu umysłowego ucznia. Może być Andrzej Waligórski, Danuta Wawiłow... POZDR:) Kaja bogna3 Posty: 675 Rejestracja: środa 27 sie 2008, 15:03 Re: Poszukuję ciekawych wierszy na konkurs recytatorski wtorek 19 kwie 2016, 20:03 Jestem już po szkolnych eliminacjach i moi recytatorzy przechodzą dalej. Wybrałam Kerna - O rodzicach, W. Szymborską - Jak ja się czuję oraz Agatę Kopcińska-Niewiadomska - Wisła. Wieloetapowe konkursy recytatorskie to w naszym regionie niemal już półwiekowa tradycja. Od piętnastu lat jestem odpowiedzialna za organizację etapów szkolnych i mam już spore doświadczenie. Podobnie jak KaJu uważam, że Brzechwa i Tuwim to dobre dla maluchów. Może i ich utwory są ponadczasowe, ale i trochę oklepane. W XXI w. może już czas na współcześniejszych poetów. Takie też głosy wyrażają ostatnimi laty członkowie komisji na poszczególnych etapach. Zadając pytanie liczyłam na wiersze adekwatne dla uczniów klas starszych. Wierszy jest cała masa, ale nie potrafiłam się zdecydować. Chciałam pójść na łatwiznę i skorzystać z Waszych doświadczeń (może ktoś z uczniów ,,zaszedł daleko" fajnym tekstem. Dziękuję za wszelkie głosy i rozumiem, że każdy może mieć własne zdanie. KaJu Posty: 254 Rejestracja: czwartek 25 maja 2006, 21:01 Re: Poszukuję ciekawych wierszy na konkurs recytatorski poniedziałek 02 maja 2016, 12:26 Cieszę się, że wybrałaś Kerna i gratuluję Mój uczeń zaszedł daleko wierszem Ewy Stadmuller "Hejnał" + proza: fragment "Wiedźmina", a inny laureat recytował "Wyspę" Byrona... Różnie bywa i wszytko zależy, jak już pisałam, od osobowości dziecka. A z tą "Szymborską" to rzeczywiście wpadka; gołym okiem widać, że to nie ona. Po przeczytaniu tekstu daję głowę Ale nic to... w konkursie oceniano recytację, a nie wiedzę z historii literatury; na drugi raz pewnie sprawdzisz bardziej dokładnie. POZDR:) Kaja bogna3 Posty: 675 Rejestracja: środa 27 sie 2008, 15:03 Re: Poszukuję ciekawych wierszy na konkurs recytatorski piątek 13 maja 2016, 14:38 ,,A z tą "Szymborską" to rzeczywiście wpadka; gołym okiem widać, że to nie ona. Po przeczytaniu tekstu daję głowę Ale nic to... w konkursie oceniano recytację, a nie wiedzę z historii literatury; na drugi raz pewnie sprawdzisz bardziej dokładnie".[/quote] No właśnie to gołe oko zawiodło - zwłaszcza jak się czytało limeryki Szymborskiej. A swoja drogą błądzić to ludzka rzecz. W każdym bądź razie tragedia nie nastąpiła z tej pomyłki ( w internecie też mieli problem z ustaleniem autorstwa). Wróć do „Biblioteka w Szkole - Forum Ogólne” Kto jest online Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 28 gości
Witam, chciałam moje syniątko nauczyć jakiegoś wiersz na konkurs recytatorski ale kompletnie nie mam pomysłu jaki to mógłby być wierszyk – moze coś poradzicie….pls DZIECISzkolniakikonkurs recytatorski-1klasa-jaki wiersz??? Angina u dwulatka Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –... Czytaj dalej → Skubanie paznokci – Co robić, gdy dziecko skubie paznokcie? Może wy macie jakieś pomysły, Zuzanka od jakiegoś czasu namiętnie skubie paznokcie, kiedyś walczyłam z brudem za nimi i obcinaniem ich, a teraz boję się że niedługo zaczną jej wrastać,... Czytaj dalej → Mozarella w ciąży Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji. Czytaj dalej → Czy leczyć hemoroidy przed porodem? Po pierwszej ciąży, a bardziej porodzie pojawiły się u mnie hemoroidy, które się po jakimś czasie wchłonęły. Niestety teraz pojawiły się znowu. Jestem w 6 miesiącu ciąży i nie wiem,... Czytaj dalej → Ile kosztuje żłobek? Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko... Czytaj dalej → Pytanie do stosujących zastrzyki CLEXANE w ciąży Dziewczyny mam pytanie wynikające z niepokoju o clexane w ciąży. Biorąc od początku ciąży zastrzyki Clexane w brzuch od razu zapowiedziano mi, że będą oprócz bolesności, wylewy podskórne, sińce, zrosty... Czytaj dalej → Mam synka w wieku 16 m-cy. Budzi się w nocy o stałej porze i nie może zasnąć. Mój syn budzi się zawsze o 2 lub 3 w nocy i mimo podania butelki z piciem i wzięcia do łóżka zasypia dopiero po ok. 2 godzinach. Wcześniej dostawał w... Czytaj dalej → Dziewczyny po cc – dreny Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała... Czytaj dalej → Meskie imie miedzynarodowe. Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to... Czytaj dalej → Czy to możliwe, że w 15 tygodniu ciąży?? Dziewczyny!!! Sama nie wiem co mam o tym myśleć. Wczoraj wieczór przed kąpielą zauważyłam przezroczystą kropelkę na piersi, ale niezbyt się nią przejełam. Po kapieli lekko ucisnęłam tą pierś i... Czytaj dalej → Jaką maść na suche miejsca od skazy białkowej? Dziewczyny, których dzieci mają skazę białkową, może polecicie jakąś skuteczną maść bez recepty na suche placki, które pojawiają się na skórze dziecka od skazy białkowej? Czym skutecznie to można zlikwidować? Czytaj dalej → Śpi albo płacze – normalne? Juz sama nie wiem co mam myśleć. Mój synek ma dokładnie 5 tygodni. A mój problem jest taki, że jak mały nie śpi, to płacze. Nie mogę nawiązać z nim... Czytaj dalej → Wielotorbielowatość nerek W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać... Czytaj dalej → Ruchome kolano Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche... Czytaj dalej →
galeria... Konkurs recytatorski cieszył się bardzo dużą popularnością wśród uczniów klas czwartych, dlatego tez odbył się w dwóch etapach. Organizatorami konkursu były panie Alicja Wawrzynowicz i Olimpia Repińska. Początkowo komisja wysłuchała recytacji wierszy wszystkich chętnych uczestników i podjęła trudną decyzję, wyłaniając wśród ponad 20 uczniów tylko 7 finalistów. Finał konkursu miał miejsce podczas Tygodnia Kultury i Języka Polskiego dnia 26 maja na placu szkolnym. W komisji zasiadły p. Barbara Luba, p. Aneta Piłat, p. Grażyna Adamidu. Komisja jednogłośnie ustaliła, ze zwycięzcą konkursu zostanie uczennica kl. IV b Łucja Pąk, która perfekcyjnie wyrecytowała wiersz Wandy Chotomskiej pt. ,,Motyle” . II miejsce zajęła również uczennica kl. IV b Malwina Dziwulska prezentując wiersz Adama Mickiewicza pt. ,,Niepewność” III miejsce zdobyła uczennica klasy IV c Athina Gondek , wyrecytowała ona wiersz pt ,,Między nami nic nie było”. Wyróżnienie natomiast otrzymała uczennica kl. IV a Agata Fudalej, która nauczyła się na pamięć trudnego i długiego fragmentu ,,Pana Tadeusza” Wszystkim zwycięzcom gratulujemy!!!!!!!!!!!
Recytowanie wierszy rozwija mowę, pozwala ćwiczyć dykcję i rozwijać panowanie nad emocjami w głosie. Poniżej prezentujemy nasz autorski wybór wierszy dla recytacji w dwóch kategoriach wiekowych. A jakie są Wasze ulubione wiersze do recytowania? Napiszcie w komentarzach swoje propozycje!Wiersze do recytowania dla dzieciLokomotywa – Julian TuwimStefek Burczymucha – Maria KonopnickaPaweł i Gaweł – Aleksander FredroSłonko – Adam AsnykKapuśniaczek – Julian TuwimNa straganie – Jan BrzechwaBambo – Julian TuwimRzepka – Julian TuwimWiersze do recytowania dla młodzieżyInwokacja – Adam MickiewiczDo młodych – Adam AsnykReduta Ordona – Adam MickiewiczWiosna – Julian TuwimMoja piosnka [II] – o chłopcu polskim – Krzysztof Kamil BaczyńskiBallada o Trzęsących się Portkach – Zaba – – Adam AsnykOcalony – Tadeusz RóżewiczW środku życia – Tadeusz RóżewiczŻyjemy na dnie ciała – Krzysztof Kamil BaczyńskiDrzewo – Tadeusz RóżewiczOda do turpistów – Julian PrzybośWiersze do recytowania dla dzieciLokomotywa – Julian TuwimStoi na stacji lokomotywa,Ciężka, ogromna i pot z niej spływa –Tłusta oli i sapie, dyszy i dmucha,Żar z rozgrzanego jej brzucha bucha:Buch – jak gorąco!Uch – jak gorąco!Puff – jak gorąco!Uff – jak gorąco!Już ledwo sapie, już ledwo zipie,A jeszcze palacz węgiel w nią sy do niej podoczepialiWielkie i ciężkie, z żelaza, stali,I pełno ludzi w każdym wagonie,A w jednym krowy, a w drugim konie,A w trzecim siedzą same grubasy,Siedzą i jedzą tłuste kiełba czwarty wagon pełen bananów,A w piątym stoi sześć fortepianów,W szóstym armata, o! jaka wielka!Pod każdym kołem żelazna belka!W siódmym dębowe stoły i szafy,W ósmym słoń, niedźwiedź i dwie żyrafy,W dziewiątym – same tuczone świnie,W dziesiątym – kufry, paki i skrzynie,A tych wagonów jest ze czterdzieści,Sam nie wiem, co się w nich jeszcze mie choćby przyszło tysiąc atletówI każdy zjadłby tysiąc kotletów,I każdy nie wiem jak się natężał,To nie udźwigną – taki to ciężar!Nagle – gwizd!Nagle – świst!Para – buch!Koła – w ruch!Najpierwpowolijak żółwociężaleRuszyłamaszynapo szynachospa wagony i ciągnie z mozołem,I kręci się, kręci się koło za kołem,I biegu przyspiesza, i gna coraz prędzej,I dudni, i stuka, łomoce i pę dokąd? A dokąd? A dokąd? Na wprost!Po torze, po torze, po torze, przez most,Przez góry, przez tunel, przez pola, przez lasI spieszy się, spieszy, by zdążyć na czas,Do taktu turkoce i puka, i stuka to:Tak to to, tak to to, tak to to, tak to to,Gładko tak, lekko tak toczy się w dal,Jak gdyby to była piłeczka, nie stal,Nie ciężka maszyna zziajana, zdyszana,Lecz raszka, igraszka, zabawka blasza skądże to, jakże to, czemu tak gna?A co to to, co to to, kto to tak pcha?Że pędzi, że wali, że bucha, buch-buch?To para gorąca wprawiła to w ruch,To para, co z kotła rurami do tłoków,A tłoki kołami ruszają z dwóch bokówI gnają, i pchają, i pociąg się toczy,Bo para te tłoki wciąż tłoczy i tłoczy,,I koła turkocą, i puka, i stuka to:Tak to to, tak to to, tak to to, tak to to!Stefek Burczymucha – Maria KonopnickaO większego trudno zucha,Jak był Stefek Burczymucha,– Ja nikogo się nie boję!Choćby niedźwiedź… to dostoję!Wilki?… Ja ich całą zgrajęPozabijam i pokraję!Te hieny, te lampartyTo są dla mnie czyste żarty!A pantery i tygrysyNa sztyk wezmę u swej spisy!Lew!… Cóż lew jest?! – Kociak duży!Naczytałem się podróży!I znam tego jegomości,Co zły tylko, kiedy po wilk,?… Straszna nowina!To jest tylko większa psina!…(Brysia mijam zaś z daleka,Bo nie lubię, gdy kto szczeka!Komu zechcę, to dam radę!Zaraz za ocean jadęI nie będę Stefkiem chyba,Jak nie chwycę wieloryba!I tak przez dzień boży całyZuch nasz trąbi swe pochwały,Aż raz usnął gdzieś na sianie…Wtem się budzi niespodzia aż tu jakieś zwierzęDo śniadania mu się bie nie zerwie się na nogi,Jak nie wrzaśnie z wielkiej trwogi!Pędzi jakby chart ze smyczy…– Tygrys, tato! Tygrys! – krzyczy.– Tygrys?… – ojciec się zapyta.– Ach, lew może!… Miał kopytaStraszne! Trzy czy cztery nogi,Paszczę taką! Przy tym rogi…– Gdzie to było?– Tam na sianie.– Właśnie porwał mi śniadanie…Idzie ojciec, służba cała,Patrzą… a tu myszka małaPolna myszka siedzi sobieI ząbkami serek skrobie!…Paweł i Gaweł – Aleksander FredroPaweł i Gaweł w jednym stali domu,Paweł na górze, a Gaweł na dole;Paweł, spokojny, nie wadził nikomu,Gaweł najdziksze wymyślał swawo polował po swoim pokoju:To pies, to zając – między stoły, stołkiGonił, uciekał, wywracał koziołki,Strzelał i trąbił, i krzyczał do zno to Paweł, nareszcie nie może;Schodzi do Gawła i prosi w pokorze:Zmiłuj się waćpan, poluj ciszej nieco,Bo mi na górze szyby z okien lecą. –A na to Gaweł: – Wolnoć, Tomku,W swoim domku. –Cóż byłe mówić? Paweł ani pisnął,Wrócił do siebie i czapkę naci Gaweł jeszcze smacznie chrapie,A tu z powały coś mu na nos ka się z łóżka i pędzi na puki – Zamknięto. Spogląda przez dziuręI widzi… Cóż tam? cały pokój w wodzie,A Paweł z wędką miedzi na komo waćpan robisz? – Ryby sobie ło mościpanie, mnie kapie po głowie!A Paweł na to: – Wolnoć, Tomku,W swoim domku. –Z tej to powiastki morał w tym sposobie:Jak ty komu, tak on to – Adam AsnykWędrowało sobie słonko,Uśmiechnięte, jasne, złote,Szło nad gajem, szło nad łąką,Napotkało w łzach sierotę –Ten się żali: „Tak wesołoŚwiecisz światu, słonko moje,Uśmiechami sypiesz wkoło,Gdy ja smutny we łzach stoję;Obojętnie patrzysz na to,Jak się ludzkie serca męczą…I nad każdą ludzką stratąPromienistą błyskasz tęczą.”Słonko na to; „Biedne dziecię!I mnie smutno na niebiosach,Gdy o waszym myślę świecieI o ludzi ciężkich lo nie mogę ustać w drodze,By nad każdą boleć raną –Więc w złocistym blasku chodzę,Wypełniając, co kaza pomogą próżne żale…Ból swój niebu trza polecić –A samemu wciąż wytrwaleTrzeba naprzód iść… i świecić!”Kapuśniaczek – Julian TuwimJak wesoły milion drobnych, wilgotnych muszek,Jakby z worków szarych mokry, mżący maczek,Sypie się i skacze dżdżu wodnisty puszek,Rośny pył jesienny, siwy kapuśnia to, maleńkie, ledwo samo kropi,Nawet w blachy bębnić nie potrafi jeszcze,Ot, młodziutki deszczyk, fruwające kropki,Co by strasznie chciały być dorosłym desz ulewą lunąć w gromkiej burzy,Miasto siec na ukos chlustającą chłostą,W rynnach się rozpluskać, rozlać się w kałuży,Szyby dziobać łzawą i zawiłą ospą…Tak to sobie marzy kapanina biedna,Sił ostatkiem pusząc się w ostatnim dreszczu…Lecz cóż? Spójrz: na drucie jeździ kropla jed ją wróbel strząsnął. Już po całym desz straganie – Jan BrzechwaNa straganie w dzień targowyTakie słyszy się rozmowy:„Może pan się o mnie oprze,Pan tak więdnie, panie koprze.”„Cóż się dziwić, mój szczypiorku,Leżę tutaj już od wtorku!”Rzecze na to kalarepka:„Spójrz na rzepę – ta jest krzepka!”Groch po brzuszku rzepę klepie:„Jak tam, rzepo? Coraz lepiej?”„Dzięki, dzięki, panie grochu,Jakoś żyje się po tro pietruszka – z tą jest gorzej:Blada, chuda, spać nie może.”„A to feler” –Westchnął se stroni od cebuli,A cebula doń się czuli:„Mój Buraku, mój czerwony,Czybyś nie chciał takiej żony?”Burak tylko nos zatyka:„Niech no pani prędzej zmyka,Ja chcę żonę mieć buraczą,Bo przy pani wszyscy płaczą.”„A to feler” –Westchnął se słychać głos fasoli:„Gdzie się pani tu gramoli?!”„Nie bądź dla mnie taka wielka” –Odpowiada jej brukselka.„Widzieliście, jaka krewka!” –Zaperzyła się marchewka.„Niech rozsądzi nas kapusta!”„Co, kapusta?! Głowa pusta?!”A kapusta rzecze smutnie:„Moi drodzy, po co kłótnie,Po co wasze swary głupie,Wnet i tak zginiemy w zupie!”„A to feler” –Westchnął se – Julian TuwimMurzynek Bambo w Afryce mieszka,Czarną ma skórę ten nasz koleż się pilnie przez całe rankiZe swej murzyńskiej Pierwszej czytan gdy do domu ze szkoły wraca,Psoci, figluje – to jego pra mama krzyczy: „Bambo, łobuzie!”A Bambo czarną nadyma bu powiada: „Napij się mleka”,A on na drzewo mamie ucie powiada: „Chodź do kąpieli”,A on się boi, że się wybie mama kocha swojego synka,Bo dobry chłopak z tego Murzyn że Bambo czarny, wesoły,Nie chodzi razem z nami do szko – Julian TuwimZasadził dziadek rzepkę w ogrodzie,Chodził te rzepkę oglądać co rzepka jędrna i krzepka,Schrupać by rzepkę z kawałkiem chlebka!Więc ciągnie rzepkę dziadek niebożę,Ciągnie i ciągnie, wyciągnąć nie może!Zawołał dziadek na pomoc babcię:„Ja złapię rzepkę, ty za mnie złap się!”I biedny dziadek z babcią niebogąCiągną i ciągną, wyciągnąć nie mogą!Babcia za dziadka,Dziadek za rzepkę,Oj, przydałby się ktoś na przyczepkę!Przyleciał wnuczek, babci się złapał,Poci się, stęka, aż się zasapał!Wnuczek za babcię,Babcia za dziadka,Dziadek za rzepkę,Oj, przydałby się ktoś na przyczepkę!Pocą się, sapią, stękają srogo,Ciągną i ciągną, wyciągnąć nie mogą!Zawołał wnuczek szczeniaczka Mruczka,Przyleciał Mruczek i ciągnie wnuczka!Mruczek za wnuczka,Wnuczek za babcię,Babcia za dziadka,Dziadek za rzepkę,Oj, przydałby się ktoś na przyczepkę!Pocą się, sapią, stękają srogo,Ciągną i ciągną, wyciągnąć nie mogą!Na kurkę czyhał kotek w ukryciu,Zaszczekał Mruczek: „Pomóż nam, Kiciu!”Kicia za Mruczka,Mruczek za wnuczka,Wnuczek za babcię,Babcia za dziadka,Dziadek za rzepkę,Oj, przydałby się ktoś na przyczepkę!Pocą się, sapią, stękają srogo,Ciągną i ciągną, wyciągnąć nie mogą!Więc woła Kicia kurkę z podwórka,Wnet przyleciała usłużna kur za Kicię,Kicia za Mruczka,Mruczek za wnuczka,Wnuczek za babcię,Babcia za dziadka,Dziadek za rzepkę,Oj, przydałby się ktoś na przyczepkę!Pocą się, sapią, stękają srogo,Ciągną i ciągną, wyciągnąć nie mogą!Szła sobie gąska ścieżynką wąską,Krzyknęła kurka: „Chodź no tu gąsko!”Gąska za kurkę,Kurka za Kicię,Kicia za Mruczka,Mruczek za wnuczka,Wnuczek za babcię,Babcia za dziadka,Dziadek za rzepkę,Oj, przydałby się ktoś na przyczepkę!Pocą się, sapią, stękają srogo,Ciągną i ciągną, wyciągnąć nie mogą!Leciał wysoko bocian-długonos,„Fruńże tu, boćku, do nas na pomoc!”Bociek za gąskę,Gąska za kurkę,Kurka za Kicię,Kicia za Mruczka,Mruczek za wnuczka,Wnuczek za babcię,Babcia za dziadka,Dziadek za rzepkę,Oj, przydałby się ktoś na przyczepkę!Pocą się, sapią, stękają srogo,Ciągną i ciągną, wyciągnąć nie mogą!Skakała drogą zielona żabka,Złapała boćka – rzadka to gratka!Żabka za boćka,Bociek za gąskę,Gąska za kurkę,Kurka za Kicię,Kicia za Mruczka,Mruczek za wnuczka,Wnuczek za babcię,Babcia za dziadka,Dziadek za rzepkę,A na przyczepkęKawka za żabkęBo na tę rzepkęTeż miała chrap się zawzięli, Tak się nadęli,Ze nagle rzepkęTrrrach!! – wyciągnęli!Aż wstyd powiedzieć,Co było dalej!Wszyscy na siebiePoupadali:Rzepka na dziadka,Dziadek na babcię,Babcia na wnuczka,Wnuczek na Mruczka,Mruczek na Kicię,Kicia na kurkę,Kurka na gąskę,Gąska na boćka,Bociek na żabkę,Żabka na kawkęI na ostatkuKawka na traw do recytowania dla młodzieżyInwokacja – Adam MickiewiczLitwo, Ojczyzno moja! ty jesteś jak zdrowie;Ile cię trzeba cenić, ten tylko się dowie,Kto cię stracił. Dziś piękność twą w całej ozdobieWidzę i opisuję, bo tęsknię po to święta, co Jasnej bronisz CzęstochowyI w Ostrej świecisz Bramie! Ty, co gród zamkowyNowogródzki ochraniasz z jego wiernym ludem!Jak mnie dziecko do zdrowia powróciłaś cudem(— Gdy od płaczącej matki, pod Twoją opiekęOfiarowany martwą podniosłem powiekę;I zaraz mogłem pieszo, do Twych świątyń proguIść za wrócone życie podziękować Bogu —)Tak nas powrócisz cudem na Ojczyzny łono!…Tymczasem, przenoś moją duszę utęsknionąDo tych pagórków leśnych, do tych łąk zielonych,Szeroko nad błękitnym Niemnem rozciągnionych;Do tych pól malowanych zbożem rozmaitem,Wyzłacanych pszenicą, posrebrzanych żytem;Gdzie bursztynowy świerzop, gryka jak śnieg biała,Gdzie panieńskim rumieńcem dzięcielina pała,A wszystko przepasane jakby wstęgą, miedząZieloną, na niej zrzadka ciche grusze sie młodych – Adam AsnykSzukajcie prawdy jasnego płomienia!Szukajcie nowych, nie odkrytych dróg…Za każdym krokiem w tajniki stworzeniaCoraz się dusza ludzka rozprzestrzeniaI większym staje się Bóg!Choć otrząśniecie kwiaty barwnych mitów,Choć rozproszycie legendowy mrok,Choć mgle urojeń zedrzecie z błękitów,Ludziom niebiańskich nie zbraknie zachwytów,Lecz dalej sięgnie ich epoka ma swe własne celeI zapomina o wczorajszych snach…Nieście więc wiedzy pochodnie na czeleI nowy udział bierzcie w wieków dziele,Przyszłości podnoście gmach!Ale nie depczcie przeszłości ołtarzy,Choć macie sami doskonalsze wznieść;Na nich się jeszcze święty ogień żarzyI miłość ludzka stoi tam na straży,I wy winniście im cześć!Ze światem, który w ciemność już zachodziWraz z cała tęczą idealnych snów,Prawdziwa mądrość niechaj was pogodzi,I wasze gwiazdy, o zdobywcy młodzi,W ciemności pogasną znów!Reduta Ordona – Adam MickiewiczNam strzelać nie kazano. — Wstąpiłem na działoI spojrzałem na pole; dwieście armat ruskiéj ciągną się szeregi,Prosto, długo, daleko, jako morza brzegi;I widziałem ich wodza; — przybiegł, mieczem skinąłI jak ptak jedno skrzydło wojska swego się spod skrzydła ściśniona piechotaDługą, czarną kolumną, jako lawa błota,Nasypana iskrami bagnetów. Jak sępy,Czarne chorągwie na śmierć prowadzą nim sterczy biała, wąska, zaostrzona,Jak głaz, bodzący morze, reduta tylko miała harmat. Wciąż dymią i świecą;I nie tyle prędkich słów gniewne usta miecą,Nie tyle przejdzie uczuć przez duszę w rozpaczy,Ile z tych dział leciało bomb, kul i tam granat w sam środek kolumny się nurza,Jak w fale bryła lawy, pułk dymem zachmurza;Pęka śród dymu granat, szyk pod niebo leciI ogromna łysina śród kolumny kula, lecąc, z dala grozi, szumi, wyje,Ryczy, jak byk przed bitwą, miota się, grunt ryje; —Już dopadła; jak boa śród kolumn się zwija,Pali piersią, rwie zębem, oddechem nie widać, lecz słychać po dźwięku,Po waleniu się trupów, po ranionych jęku:Gdy kolumnę od końca do końca przewierci,Jak gdyby środkiem wojska przeszedł anioł jest król, co na rzezie tłumy te wyprawia?Czy dzieli ich odwagę, czy pierś sam nadstawia?Nie, on siedzi o pięćset mil na swéj stolicy,Król wielki, samowładnik świata brwi, — i tysiące kibitek wnet leci;Podpisał, — tysiąc matek opłakuje dzieci;Skinął, — padają knuty od Niemna do jak Bóg silny, jak szatan złośliwy!Gdy Turków za Bałkanem twoje straszą spiże,Gdy poselstwo paryskie twoje stopy liże:Warszawa jedna twojéj mocy się urąga,Podnosi na cię rękę i koronę ściąga,Koronę Kazimierzów, Chrobrych z twojéj głowy,Boś ją ukradł i skrwawił, synu Wasilowy!Car dziwi się — ze strachu drżą Petersburczany,Car gniewa się — ze strachu mrą jego dworzany;Ale sypią się wojska, których Bóg i wiaraJest car. — Car gniewny: umrzem, rozweselim cara!Posłany wódz kaukaski z siłami pół-świata,Wierny, czynny i sprawny — jak knut w ręku ura! Patrz, blisko reduty, już w rowyWalą się, na faszynę kładąc swe tułowy;Już czernią się na białych palisadach reduta w środku, jasna od wystrzałów,Czerwieni się nad czernią: jak w środek mrowiskaWrzucony motyl błyska, — mrowie go naciska, —Zgasł; — tak zgasła reduta. Czyż ostatnie działo,Strącone z łoża, w piasku paszczę zagrzebało?Czy zapał krwią ostatni bombardyjer zalał?Zgasnął ogień. — Już Moskal rogatki ręczna broń? — Ach, dzisiaj pracowała więcéj,Niż na wszystkich przeglądach za władzy książęcéj!Zgadłem, dlaczego milczy, — bo nieraz widziałemGarstkę naszych walczącą z Moskali godzinę wołano dwa słowa: pal, nabij;Gdy oddechy dym tłumi, trud ramiona słabi;A wciąż grzmi rozkaz wodzów, wre żołnierza czynność;Na koniec bez rozkazu pełnią swą powinność,Na koniec bez rozwagi, bez czucia, pamięci,Żołnierz, jako młyn palny, nabija — grzmi — kręciBroń od oka do nogi, od nogi na oko:Aż ręka w ładownicy długo i głębokoSzukała, nie znalazła — i żołnierz pobladnął,Nie znalazłszy ładunku, już bronią nie władnął;I uczuł, że go pali strzelba rozogniona;Upuścił ją i upadł; nim dobiją, skona!…Takem myślił, — a w szaniec nieprzyjaciół kupaJuż lazła, jak robactwo na świeżego mi w oczach; a gdym łzy ocierał,Słyszałem, że coś do mnie mówił mój przez lunetę, wspartą na mojém ramieniu,Długo na szturm i szaniec poglądał w koniec rzekł: „Stracona”. — Spod lunety jegoWymknęło się łez kilka, — rzekł do mnie: „Kolego,Wzrok młody od szkieł lepszy; patrzaj, tam na wale,Znasz Ordona, czy widzisz, gdzie jest?” — „Jenerale,Czy go znam? — Tam stał zawsze, to działo widzę — znajdę — dojrzę — śród dymu się schował:Lecz śród najgęstszych kłębów dymu, ileż razyWidziałem rękę jego, dającą rozkazy. —Widzę go znowu — widzę rękę — błyskawicę,Wywija, grozi wrogom, trzyma palną świécę,Biorą go — zginął. — O, nie — skoczył w dół, do lochów!” —„Dobrze — rzecze jenerał, — nie odda im prochów”.Tu blask, — dym, — chwila cicho — i huk jak stu gromów!Zaćmiło się powietrze od ziemi wyłomów:Harmaty podskoczyły i jak wystrzeloneToczyły się na kołach; lonty zapaloneNie trafiły do swoich panew. I dym wionąłProsto ku nam; i w gęstéj chmurze nas nie było nic widać, prócz granatów blasku,I powoli dym rzedniał, opadał deszcz na redutę. — Wały, palisady,Działa i naszych garstka, i wrogów gromady:Wszystko jako sen znikło! — Tylko czarna bryłaZiemi niekształtnéj leży — rozjemcza i ci, co bronili, — i ci, co się wdarli,Pierwszy raz pokój szczery i wieczny zawarli;Choćby cesarz Moskalom kazał wstać: już duszaMoskiewska, tam raz pierwszy, cesarza nie słusza!Tam zagrzebane tylu set ciała, imiona:Dusze gdzie? Nie wiem; lecz wiem, gdzie dusza będzie Patron szańców! — Bo dzieło zniszczeniaW dobréj sprawie jest święte, jak dzieło tworzenia:Bóg wyrzekł słowo stań się, Bóg i zgiń wyrzecze!Kiedy od ludzi wiara i wolność uciecze,Kiedy ziemię despotyzm i duma szalonaObleją, jak Moskale redutę Ordona:Karząc plemie zwycięzców zbrodniami zatrute,Bóg wysadzi tę ziemię, jak on swą – Julian TuwimGromadę dziś się pochwali,Pochwali się zbiegowiskoI mia rynkach się stosy zapaliI buchnie wielkie ognisko,I tłum na ulicę wylegnieZ kątów wypełznie, z nor wybiegnieŚwiętować wiosnę w mieście,Świętować jurne świę Ciebie się pochwali,Brzuchu w biodrach szerokich,Niewiasto!Zachybotało! — Buchnęło – i płynie –Szurają nóżki, kołyszą się biodra,Gwar, gwar, gwar, chichoty,Gwar, gwar, gwar, piski,Wyglancowane dowcipkują pyski,Wyległo miliard pstrokatej hołoty,Szurają nóżki, kołyszą się biodra,Szur, szur, szur, gwar, gwar, gwar,Suną tysiące rozwydrzonych par,– A dalej! A dalej! A dalej!W ciemne zieleńce, do alej,Na ławce, psiekrwie, na trawce,Naróbcie Polsce bachorów,Wijcie się, psiekrwie, wijcie,W szynkach narożnych pijcie,Rozrzućcie więcej „kawalerskich chorób”!A!! będą później ze wstydu się wiłyDziewki fabryczne, brzuchate kobyły,Krzywych pędraków sromne nosicielki!Gwałćcie! Poleci każda na kolację!Na kolorowe wasze kamizelki,Na papierowe wasze kołnierzyki!Tłumie, bądź dziki!Tłumie! Ty masz RACJĘ!!!O, ty zbrodniarzu cudowny i prosty,Elementarny, pierwotnie wspaniały!Ty gnoju miasta tytanicznej krosty,Tłumie, o Tłumie, Tłumie rozszalały!Faluj, straszliwa maso, po ulicach,Wracaj od rogu, śmiej się, wariuj, szalej!Ciasno ci w zwartych, twardych kamienicach,Przyj! Może pękną – i pójdziecie dalej!Powietrza! Z swych zatęchłych i nudnych facjatekWyległ potwór porubczy! Hej, czternastolatki,Będzie dziś z was korowód zasromanych matek,Kwiatki moje niewinne! Jasne moje dziatki!Będzie dziś święto wasze i zabrzęczą szklanki,Ze wstydem powrócicie, rodzice was skarcą!Wyjdziecie dziś na rogi ulic, o kochanki,Sprzedawać się obleśnym, trzęsącym się starcom!Hej w dryndy! Do hotelów! Na wiedeński sznycel!Na piwko, na koniaczek, na kanapkę miękką!Uśmiechnie się, dziewczątka, kelner wasz, jak szpicel,Niejedna taką widział, niejedna serdeńko…A kiedy cię obejmą śliskie, drżące łapyI młodej piersi chciwie, szybko szukać zaczną,Gdy rozedmą się w żądzy nozdrza, tłuste chrapy,Gdy ci kto pocznie szeptać pokusę łajdaczną –– Pozwól!!! Przeraź go sobą, ty grzechu, kobieto!Rodzicielko wspaniała! Samico nabrzękła!Olśnij go wyuzdaniem jak złotą rakietą!„Nie w stylu” będziesz – trwożna, wstydliwa, wylękła…Wiosna!!! Patrz, co się dzieje! Toć jeszcze za chwilęI rzuci się tłum cały w rui na ulicę!Zośki ze szwalni i pralni, „Ignacze”, Kamile!I poczną sobą samców częstować samice!Wiosna!!! Hajda – pęczniejcie! Trujcie się ze sromu!Do szpitali gromadnie, tłuszczo rozwydrzona!Do kloak swe bastrzęta ciskaj po kryjomu,I znowu na ulicę, w jej chwytne ramiona!!!Jeszcze! Jeszcze! I jeszcze! Zachłannie! Bezkreśnie!Rodźcie, a jak najwięcej! Trzeba miasto silić!Wyrywajcie bachorom języki boleśnie,By, gdy je w dół wrzucicie nie mogły już kwilić!Wszystko – wasze! Biodrami śmigajcie, udami!Niech idzie tan lubieżnych podnieceń! Nie szkodzi!– Och, sławię ja cię, tłumie, wzniosłymi słowamiI ciebie, Wiosno, za to, że się zbrodniarz płodzi!Moja piosnka [II] – kraju tego, gdzie kruszynę chlebaPodnoszą z ziemi przez uszanowanieDla darów Nieba….Tęskno mi, Panie…Do kraju tego, gdzie winą jest dużąPopsować gniazdo na gruszy bocianie,Bo wszystkim służą…Tęskno mi, Panie…Do kraju tego, gdzie pierwsze ukłonySą, jak odwieczne Chrystusa wyznanie,„Bądź pochwalony!”Tęskno mi, Panie…Tęskno mi jeszcze i do rzeczy innej,Której już nie wiem, gdzie leży mieszkanie,Równie niewinnej…Tęskno mi, Panie…Do bez-tęsknoty i do bez-myślenia,Do tych, co mają tak za tak – nie za nie,Bez światło-cienia…Tęskno mi, Panie…Tęskno mi owdzie, gdzie któż o mnie stoi?I tak być musi, choć się tak nie staniePrzyjaźni mojej…Tęskno mi, Panie…Elegia o chłopcu polskim – Krzysztof Kamil BaczyńskiOddzielili cię, syneczku, od snów, co jak motyl drżą,haftowali ci, syneczku, smutne oczy rudą krwią,malowali krajobrazy w żółte ściegi pożóg,wyszywali wisielcami drzew płynące mo cię, syneczku, ziemi twej na pamięć,gdyś jej ścieżki powycinał żelaznymi łza cię w ciemności, odkarmili bochnem trwóg,przemierzyłeś po omacku najwstydliwsze z ludzkich wyszedłeś, jasny synku, z czarną bronią w noc,i poczułeś, jak się jeży w dźwięku minut – padłeś, jeszcze ziemię przeżegnałeś to była kula, synku, czy to serce pękło?Ballada o Trzęsących się Portkach – o dziatki,bardzo ślicznej balladki:Był sobie pewien pan,na twarzy kwaśny i wklęsły,miał portek z piętnaście par(a może szesnaście)i wszystkie mu się trzęsły;włoży szare: jak w febrze;włoży granatowe: też;od ślubu: jeszcze lepsze!marengo: wzdłuż i mówiąc, w którekolwiek portkikończyny dolne wtykał,to trzęsły mu się onejak nie przymierzając osi ten sposób, przez trzęsienie,pan żywot miał bardzo lichy,bo wszędzie, gdzie wszedł, zdziwienie,a potem śmichy i chi końcu babcia czy ciocia,już nie pamiętam kto,powiedziała do tego pana:„Chłopcze, ty uschniesz, bonad portek sprawą przedziwnąwylałeś trzy morza łez,a znowu nie jest tak zimno,więc spróbuj chodzić są materiały uro są, kochanie. kup sobie jakiś szlafroczeki w tym szlafroczku chodź;lub od razu na zadekkup sobie spódnic troszkę,a na wszelki wypadekparasolkę. I broszkę;też innych rzeczy mnóstwo,kociackie ochędóstwo,rzęsy z drutu, najlony —i już będziesz urządzony,a wąsy sobie wy tak wyglądasz jak biskup”.Kupił pan sobie szlafroczek,chodził w szlafroczku roczek,ale tylko w ciemności,bo i szlafrok trząsł mu się cości;a portki schowane w kredensieteż się nie zrzekły tych trzęsień;trzęsło się całe mieszkanko,kanapy i futryny,bo to był dom melanchoi bardzo cyko ryj się kończy balladao portkach się trzęsących,z ballady morał gada,morał następujący:GDY WIEJE WIATR HISTORII,LUDZIOM JAK PIĘKNYM PTAKOMROSNĄ SKRZYDŁA, NATOMIASTTRZĘSĄ SIĘ PORTKI PĘTA Zaba – pani na Marsalkowskiejkupowała synkę z groskiemw towazystwie swego męża, ponurego draba;Wychodzą ze sklepu, pani w sloch,w ksyk i w lament: – Mężu, och, och!popats, popats, jaka strasna żaba!Mąż był wyzsy uzędnik,psetarl mgłę w okulaze i mówi:Zecywiście coś skace po trotuaze!Cy to żaba, cy tez nie,w każdym razie ja tym zainteresuję się;zaraz zadzwonię do Cesława,a Ceslaw niech zadzwoni do Symona –nie wypada, zęby Warsawabyła na „takie coś” narażo dzwonili i po tsech latachwrescie schwytano żabę koło Nowego Świata;a żeby sprawa żaby nie odesta w mglistość,uządzono historycną urocystość;ustawiono trybuny, spędzono tłumy,,,Stselców” i „Federastów” – Słowem, cale mia na trybunę wesla Wysoka Figurai kiedy odgzmiaty wsystkie ,,hurra”,Wysoka Figura zece tak:Wspólnym wysiłkiem zadu i społeceństwa pozbyliśmy się żabiego bezeceństwa – panowie, do góry głowy i syje! A społeceństwo: – Zecywiście,dobze, ze tę żabę złapaliście,wsyscy pseto zawołajmy: „Niech żyje!”Tęsknota – Adam AsnykObłoki, co z ziemi wstająI płyną w słońca blask złoty,Ach, one mi się być zdająSkrzydłami mojej tęskno białe skrzydła powiewneCzęsto nad ziemią obwisną,Łzy po nich spływają rzewne,Czasem i tęczą zabły co krążą w przestrzeniachPo drogach nieskończoności,Są one dla mnie w marzeniachOczami mojej miło się w ciemne odmętyTe wielkie ruchome słońca…I ja miłością przejęty,Patrzę i tęsknię bez koń – Tadeusz RóżewiczMam dwadzieścia cztery lataOcalałemProwadzony na są nazwy puste i jednoznaczne:Człowiek i zwierzęMiłość i nienawiśćWróg i przyjacielCiemność i świa tak się zabija jak zwierzęWidziałem:Furgony porąbanych ludziKtórzy nie zostaną zbawie są tylko wyrazami:Cnota i występekPrawda i kłamstwoPiękno i brzydotaMęstwo i tchórzo waży cnota i występekWidziałem:Człowieka który był jedenWystępny i cnotli nauczyciela i mistrzaNiech przywróci mi wzrok słuch i mowęNiech jeszcze raz nazwie rzeczy i pojęciaNiech oddzieli światło od ciemno dwadzieścia cztery lataOcalałemProwadzony na środku życia – Tadeusz RóżewiczPo końcu światapo śmierciznalazłem się w środku życiastwarzałem siebiebudowałem życieludzi zwierzęta krajobrazyto jest stół mówiłemto jest stółna stole leży chleb nóżnóż służy do krajania chlebachlebem karmią się ludzieczłowieka trzeba kochaćuczyłem się w nocy i w dzieńco trzeba kochaćodpowiadałem człowiekato jest okno mówiłemto jest oknoza oknem jest ogródw ogrodzie widzę jabłonkęjabłonka kwitniekwiaty opadajązawiązują się owocedojrzewająmój ojciec zrywa jabłkoten człowiek który zrywa jabłkoto mój ojciecsiedziałem na progu domuta staruszka któraciągnie na powrozie kozęjest potrzebniejszai cenniejszaniż siedem cudów światakto myśli i czujeże ona jest niepotrzebnaten jest ludobójcąto jest człowiekto jest drzewo to jest chlebludzie karmią się aby żyćpowtarzałem sobieżycie ludzkie jest ważneżycie ludzkie ma wielką wagąwartość życiaprzewyższa wartość wszystkich przedmiotówktóre stworzył człowiekczłowiek jest wielkim skarbempowtarzałem uparcieto jest woda mówiłemgładziłem ręką falei rozmawiałem z rzekąwodo mówiłemdobra wodoto ja jestemczłowiek mówił do wodymówił do księżycado kwiatów deszczumówił do ziemido ptakówdo niebamilczało niebomilczała ziemiajeśli usłyszał głosktóry płynąłz ziemi wody i niebato był głos drugiego człowiekaŻyjemy na dnie ciała – Krzysztof Kamil BaczyńskiŻyjemy na dnie ciała. Na samym dnie gro nas głód cierpliwy – i tną białe mro okien przystajemy. Noc za oknem czekagdy czuje człowieka,i śmierć się jeży cicho,I topniejemy z wolna. Nie patrzmy sobie w oczyna drugi dzień. Znów człowiek utopił się w nie jest smutek wiary. To serca tak siwiejąi stygną coraz, stygną, z miłością i z nadzie tylko. To wiemy: w ostatnim śnie cierpieniajest dom rzeźbiony w słońcu, a pod nim ciepła ziemia,i tam strumieniem jasnym jak przezroczystym mieczemodbici rozpoznamy twarze ciągle człowiecze,19 październik 1942 – Tadeusz RóżewiczByli szczęśliwidawniejsi poeciŚwiat był jak drzewoa oni jak dzieciCóż ci powieszęna gałęzi drzewana które spadłażelazna ulewaByli szczęśliwidawniejsi poecidokoła drzewatańczyli jak dzieciCóż ci powieszęna gałęzi drzewaktóre spłonęłoktóre nie zaśpiewaByli szczęśliwidawniejsi poecipod liściem dębuśpiewali jak dzieciA nasze drzewow nocy zaskrzypiałoI zawisło na nimpogardzone ciałoOda do turpistów – Julian PrzybośBez serc, bez nerek, bez mięsa od kości,o, najwierniejszy posągu człowieka,trwały, pogrzebnyszkielecie,arcydzieło portretowej rzeźby!Podaj mi piszczel!Niechaj na tym flecieniepokalanie białym, obranym do czysta,zaświstamz wesołoposępnym dreszczemOdę do postarzałej o sto lat młodościbrodatej,ponurej,Waszej, pokorni wyjadacze resztekzastraszająco wspaniałego ŚcierwaCharlesa Baudelaire’a!Niech nad martwym Waszym światemwzniosę sięi spadnęryjąc głęboko w połaciach mięsa nosem,ażeby sprostaćWam, przedwcześnie starczy,których dzieciństwo i młodość kalekaocalały z wojennych, a nie ocalałyz pokojowych zniszczeń!…Lecz bez tej sztucznej szczęki zapytam Was z prosta:Czyżbyście wierzyli,że jak na (garbatego) poetę wystarczybędąc ogonem wywracać do górykota cudzej myśliwte i wewte?Że brzydkie to piękne, ładne to szkaradnei na odwrót?I więcej w wierszach ruszać nie trzeba rozumem?Na darmo Wasza trwoga, udana czy szczera,straszy nogą wyjętą z kubła w prosektorium,spreparowaną w szkole estetycznej numer:zeroprzeciw nodze od stołu ległej na śmietniku,na tym Waszym Parnasie, gdzie ze szczurem i gó-,(emblematem głównymMuzy Nekrofilii)uczycie się bez kropki pisać w szkole numer: „dreszcz” nie wytrzymuje porównania z Baką!Przywyknął już do tego, nie zlęknie się miesz go jedna kogóż dziś połechce Twój makaberotykze wstrętem estetycznie smacznym, pseudonowym,o Ty,moralisto od siedmiu czyraków!Albo ty, drugi wieszczuod nogi stołowej:Twój pogrzebacz nie wstrząśnie Dziunią z manikury!Na darmoś się, poeto, jeden z drugim widząc Was w tele sam Matysiak Józio…Nie prześcigniesz „Śmierci niechybnej”;piękniej nie zbrzyd Jeden tak długo drażnił swą tajemną ranę,że stał się dziś Ronsardem róży z mięsodziwa(caro luxurians),samochcącą ofiarą fantazyjnej trwo wciąż pełza koło odłamanejstołowej nogii nadeptuje swój wytknęliście głowy z kubła u Becketta:biedni! Nawet na własną śmietniczkę Was nie stać…Nie, nie żal mi Was!Wasz Pegaz-Szczur sparszywiał!Zmykajcie! Zarządzam niniejszymderatyzację Waszych wier Kulturalny 1962(45)